Pafnucy siedział dalej przy stole, sączył piwo i patrzył się w okno. Na podwórzu karczmy rosła
potężna akacja, jej gałęzie pomału falowały poddając się podmuchom lekkiego wiatru.
Patrząc się na to Pafnucego zaczęła ogarniać senność i melancholia, tym bardziej że
był mocno zmęczony a na zewnątrz pomału zaczęło się zmierzchać.
Zasnął by pewnie nad tym dzbanem, lecz oto podbiega do niego służący w karczmie chłopak,
i szarpie go mocno za rękaw. - Książę Barii Panie - mówi nieco wystraszony.
o cóż ci chodzi chłopcze - Pafnucy pyta już rozbudzony, - co Książę Barii?
Książę Barii zaprasza was do swego stolika - mówi już nieco uspokojony pachołek.
Pafnucy zerka w stronę Księcia - istotnie, patrzy się on z uśmiechem na niego,
a przed nim na stoliku spoczywa ogromny kawał mięsiwa. Diakon przełyka ślinę
zerkając na jedzenie, wszak dziś jeszcze nic w ustach nie miał, i nie namyślając
się wiele podchodzi do księcia. Kłania się głęboko i rzecze - Witam Waszą Wysokość!
Zdaje się iż Wasza Wysokość mnie prosił...